Niesamowite jak wiele chorzy mogą dać zdrowym. Wielkie Cierpienie rodzi Wielkie Dobro. Prelekcje, jakie czasem wygłaszam w Fundacji Wspierania Osób Nieuleczalnie i Przewlekle Chorych JESTEM - są darem i lekcją dla mnie. Fundacja wspiera zmagających się z chorobą nowotworową.
Fundację JESTEM (www.fundacjajestem.org) założyły dr Ewa Anna Kossakowska – lekarz z Centrum Onkologii w Warszawie i Izabella Dembińska. Izabella, wspierana przez rodzinę, wolontariuszy, ludzi dobrej woli organizuje regularne spotkania przy kościele św. Tadeusza Apostoła – patrona „spraw beznadziejnych” na warszawskiej Sadybie. Zaprasza dziennikarzy, artystów, naukowców, kapłanów, żeby podzielili się z chorymi swoimi pasjami i wiedzą. Pacjenci onkologiczni mają tu opiekę duchownych, psychologa, rehabilitanta. Fundacja tworzy z nimi i wokół nich wspólnotę. Spotkania kończą się posiłkiem przy jednym stole przygotowanym przez wolontariuszy. Organizowane też są wycieczki do muzeów, teatru, poza miasto.
Miałam szczęście gościć wolontariuszy i podopiecznych Fundacji na majówce 2014 r. w Dworku na Podlasiu.
Fot. Monika Rogozińska
Dziękuję o. Arnoldowi Pawlinie z klasztoru dominikanów na warszawskim Służewiu za odprawienie mszy św., za poruszające i budujące kazanie. Dziękuję Wszystkim za siłę i piękno wspólnej modlitwy, za Waszą dzielność, za przywiezione pyszności, a nieocenionej sąsiadce p. Danusi Rydzewskiej za upieczone ciasto.
Fot. Monika Rogozińska
O. Arnold Pawlina OP i Izabella Dembińska
Fot. Monika Rogozińska
Dworek ten mój Ojciec, Marian „Marek” Rogoziński, uratował czterdzieści lat temu ogromnym wysiłkiem dźwigając z ruiny.
Ojciec dorastał w Wilnie, w czasie II Wojny Światowej walczył o wolną Polskę jako partyzant Armii Krajowej w Okręgu Nowogródzkim. W końcu wojny udało mu się dotrzeć z braćmi, także partyzantami AK, na Katolicki Uniwersytet Lubelski. Uczelnia przyjmowała młodych patriotów przychodzących prosto z lasu, dawała im schronienie i wykształcenie. Do Warszawy przyjechał z gołymi rękami i tytułem magistra ekonomii. Z moją Mamą, studentką medycyny, zaczynali jak inni w zburzonej stolicy od zera. Harowali. Ojciec był odważny. Zrealizował marzenie. Odbudował dom, który przypominał mu krainę młodości opuszczoną pod przymusem.
Po ciężkiej chorobie i śmierci Ojca niespełna pół roku temu, Dworek wystawiony został na sprzedaż. Nasz dziki, barbarzyński, bezwzględny kapitalizm kolonialny jest możliwy do przetrwania dla silnych, zdrowych i tych, którzy są powiązani z władzą. Państwo przerzuca wysokie koszty opieki i leczenia chorych-niepełnosprawnych na ich rodziny. Wśród moich bliskich jest taka Osoba. Pod młotek idzie to, co wypracowali rodzice.
Fot. Monika Rogozińska
Krajobrazy dworkowe… : )