Rodziny Kołaczkowskich i Rojowskich przed dworem w majątku Pliszczyn w woj. lubelskim, lata 30. XX wieku
Kicia, Hanka, Zośka Zembrzuskie i Halka Luchtówna w majątku Moniaki
Dzieci Róży Kołaczkowskiej z Boduszyńskich przed dworem
Rozmowy oficjalne ze Stalinem i kierownictwem Komunistycznej Partii Związku Radzieckiego trwały do północy. Bolesław Bierut, Edward Osóbka-Morawski i generał Michał Rola-Żymierski pod koniec września 1944 r. zdawali w Moskwie relację z postępów realizacji reformy rolnej, którą wprowadzili trzy tygodnie wcześniej w Lublinie na mocy dekretu Polskiego Komitetu Wyzwolenia Narodowego. Po północy polską delegację zawieziono na kolację i pijatykę za miasto do prywatnej rezydencji Stalina. W pewnym momencie Stalin i Mołotow wzięli Bieruta pod pachy i poprowadzili od stołu w głąb sali. Stalin, dotąd jowialny, huknął: - Co ty, job twoja mać, robisz w Polsce? Jaki z ciebie komunista, ty sukinsynu!
Ziemianie XXI wieku - 20 lat Polskiego Towarzystwa Ziemiańskiego
Bierut przekonany, że Słońce Narodów żartuje, wymyślania przyjmował z uśmiechem. O tym, że się myli, poinformował go Mołotow: - Co ty, durniu, uśmiechasz się? Tu nie ma żartów, a sprawa poważna.
Przerażony Bierut wybąkał, że jeśli źle wywiązuje się z zadań, to gotów jest ustąpić ze stanowiska. Stalin i Mołotow, obrzucając go wyzwiskami i przekleństwami, wyjaśnili, że gdyby chcieli go usunąć, to rozmowa z nim byłaby zbędna.
- Napaść stanowiła wyraz krytyki naszej działalności politycznej na wyzwolonym obszarze Polski, zwłaszcza naszego postępowania wobec obszarników, które zdaniem Stalina było liberalne, "tołstojowskie" - relacjonował Bierut wizytę w Moskwie na posiedzeniu Biura Politycznego Komitetu Centralnego Polskiej Partii Robotniczej w Lublinie. - Po ogłoszeniu dekretu o reformie rolnej powinniśmy bezzwłocznie rozgromić obszarników, część z nich wsadzać do więzień, a pozostałych przesiedlać z ich miejsc zamieszkania.
Relację Bieruta znamy z "Pamiętników" Władysława Gomułki. W protokołach posiedzeń Biura Politycznego KC PPR zachowały się inne wypowiedzi z zebrania 9 października 1944 r. Bierut wyjaśniał polskim towarzyszom: - Tow. Stalin ostrzegł nas, że w tej chwili mamy bardzo dogodną sytuację w związku z obecnością Armii Czerwonej na naszych ziemiach: "Wy macie teraz taką siłę, że jeśli powiecie 2 razy 2 jest 16, to wasi przeciwnicy potwierdzą to. Ale tak nie zawsze będzie. Wtedy was odsuną, wystrzelają jak kuropatwy!" Tow. Stalin powiedział, że jeśli przed nami stoi zagadnienie usunięcia z widowni całej klasy, złamanie obszarników, że wtedy to już nie jest reforma, ale rewolucja agrarna, a tego rodzaju rewolucji nie przeprowadza się w majestacie prawa i cackaniem się przygotowaniami. Rewolucje takie muszą być przeprowadzone metodami rewolucyjnymi. Miękkość dyskredytuje nas jako rewolucjonistów. Tow. Stalin zwracał uwagę na konieczność zmiany: "Pieriestroitsja ili ustupit".
Obecni na tym posiedzeniu gorliwie podchwycili wytyczne Stalina.
- Minęło już kilka dni od czasu powrotu z Moskwy, a ilu obszarników przez ten czas aresztowaliśmy. Były wypadki, że oddawaliśmy w ręce Bezpieczeństwa obszarników, a oni nie uznali w nich cech przestępstwa. Trzeba zamknąć ich, a potem zbadać. Jeśli chodzi o zagadnienie geometrów przysięgłych, to trzeba, by Bezpieczeństwo zbierało od czasu do czasu tych geometrów i notariuszy. Taka wizyta w Bezpieczeństwie dobrze działa - radził Roman Zambrowski.
- Należy aresztować wszystkich obszarników i administratorów pańskich aż do jednego i wywieźć ich rodziny. Każda dywizja, każdy pułk powinien pod kierownictwem partii wydzielić specjalne kompanie dla przeprowadzenia reformy. Zadaniem ich jest nie tylko trzymać za mordę, ale również przeprowadzić robotę polityczną - grzmiał Aleksander Zawadzki.
- Partia nasza zachorowała na chorobę parlamentaryzmu. Należy zerwać z legalnymi formami. Terror wobec reakcji. Przerażenie ogarnia, że w tej Polsce, w której partia jest hegemonem, nie spadła nawet jedna głowa - martwił się Leon Kasman.
Czujemy się w cieplarnianych warunkach, czekamy na to, że CK w Moskwie da nam dyrektywy. Nas zdemoralizowała sytuacja, że znajdujemy się pod opieką Czerwonej Armii. Nowela reformy jest potrzebna dla zachowania pozorów legalności - stwierdził Edward Ochab.
Ustalenia wprowadzono w czyn.
Ziemiaństwo przeszkadzało sowietyzacji Polski. Pielęgnowało narodowe tradycje. Było ośrodkiem niepodległościowych dążeń narodu w okresie zaborów i podczas okupacji. Dawało materialną podstawę niezależnej działalności społecznej, politycznej, wojskowej oraz kulturalnej, opartej na chrześcijańskim światopoglądzie. Miało autorytet. Należało więc je zniszczyć.
Dekret PKWN z 30 października 1944 r. o ochronie państwa wszedł w życie z mocą wsteczną, obowiązującą od 15 sierpnia 1944 r. Za czynne lub słowne udaremnianie lub utrudnianie wprowadzenia w życie reformy rolnej ustanawiał karę śmierci lub więzienia, przepadek mienia, utratę praw publicznych i obywatelskich praw honorowych. Wykonanie poruczał kierownikom resortów: obrony narodowej i bezpieczeństwa publicznego.
12 grudnia 1944 r. kolejny dekret odbierał na rzecz Skarbu Państwa lasy i grunty leśne powyżej 25 ha, śródleśne łąki i wody, nieruchomości i ruchomości, urządzenia techniczne, transportowe, komunikacyjne itp. służące do prowadzenia gospodarstwa leśnego, zapasy materiałowe. Za utrudnianie wprowadzenia w życie reformy leśnej groziła kara więzienia lub śmierci.
Relacje o wysiedleniach z dworów i majątków są podobne.
"Nadjechało NKWD. Kilka odkrytych ciężarówek, na nich karabiny maszynowe i sołdaci. Wśród wrzasków i bicia, przez otwarte drzwi i okna ładowano meble, dywany, rzeczy osobiste Kochanowskich i powyrywane z hakami obrazy. Niepotrzebne nikomu książki tragarze wdeptywali w ziemię. Zwołano wiec. Na środku podwórka stanęli ludzie z folwarku, którym politruk uświadomił, że stali się teraz właścicielami pańskiej posiadłości. (...) Wyładowane ciężarówki wraz z aresztowanym Jerzym Kochanowskim i jego bratem Adamem ruszyły w stronę Lublina. Pozostali członkowie rodziny z niewieloma rzeczami osobistymi na jednej furmance opuścili dwór" (Łopiennik, pow. Puławy. Relacja Izy i Jana Kochanowskich, dzieci Ireny ? właścicielki).
"16 października 1944 roku zajechała przed nasz dom ciężarówka, z której wyskoczyło kilkunastu cywili i część w mundurach przypominających wojsko polskie. Ojca mojego na miejscu aresztowano i przystąpiono do rewizji domu i pobliskich budynków. W czasie rewizji kradli na oczach mojej Matki rzeczy wartościowe, mówiąc, że to już wam nie będzie potrzebne. (...) Wraz z moim Ojcem zabrano do więzienia w Sokołowie Podlaskim mojego brata ciotecznego, który do nas przyjechał. Następnego dnia w przeciągu jednej godziny wysiedlono moją Matkę, zezwalając na zabranie tylko rzeczy osobistych, bez prawa zamieszkania w powiecie Sokołów Podlaski. Po miesiącu dowiedzieliśmy się, że Ojca wywieziono do więzienia na Zamek w Lublinie. Ja jako kilkunastoletni chłopak również zostałbym aresztowany, gdybym się w ostatniej chwili nie zdecydował na ucieczkę, i tylko cudem nie zostałem zastrzelony z serii pistoletu maszynowego" (Krynica Podlaska, pow. Sokołów Podlaski. Relacja Grzegorza Giewartowskiego, syna Mariana, właściciela).
Na właścicielach wymuszano w więzieniu "dobrowolny akt zgody" na parcelację ziemi, opuszczenie ojcowizny i zamieszkanie w innym powiecie (Nieprześnia, pow. Bochnia. Właściciel Stefan Sękowski aresztowany z żoną, trzyletni syn zostawiony na wolności). Byli skazywani w procesach pod fałszywymi zarzutami o szpiegostwo czy sabotaż. Więzionych i wygnanych pozbawiano możliwości obrony prawnej. Wiele rodzin uprowadzono do ZSRR.
Za lojalność i okazywanie "niesłusznej litości obszarnikom" chłopów karano. Gdy członkowie 11 rodzin pracowników folwarcznych majątku Leona Tyszkiewicza w Żydowie, pow. Gniezno, odmówili wzięcia ziemi, nocą załadowano ich do pociągu i wywieziono do Bukowca koło Międzyrzecza. Mogli zabrać tylko rzeczy osobiste. Pracowali w państwowym gospodarstwie rolnym. Za karę nie dostali poniemieckiej ziemi. Dostali zakaz powrotu do rodzinnej wsi.
Na I Zjeździe PPR 11 grudnia 1945 r. Edward Ochab zameldował wykonanie zadania: likwidację ziemiaństwa. - Z powierzchni ekonomicznego i politycznego życia kraju znikła największa zapora na drodze postępu, pokoju i swobody. PPR ze szczególną dumą stwierdza, że właśnie nasza organizacja odegrała decydującą rolę w walce o wycięcie tego ropiejącego wrzodu obszarniczego.
Usłużni naukowcy pisali podręczniki, piorąc mózgi następnym pokoleniom: "Z punktu widzenia politycznego likwidacja obszarnictwa oznaczała likwidację ogniska wstecznictwa i reakcji, gotowego w każdej chwili zdradzić interesy narodu w imię swoich egoistycznych celów. Wpływ obszarnictwa na wskroś reakcyjny, przepojony jadem szowinizmu, imperializmu, snobizmu szlacheckiego i pogardy dla mas ludowych przesycał dużą część naszej inteligencji" ("Likwidacja obszarnictwa jako klasy" w: Anna Szemberg. "Reforma rolna PKWN. Instytut Ekonomiki Rolnej. Materiały do studiowania polityki agrarnej", Książka i Wiedza, Warszawa 1953).
Skutki dekretu odczuwamy do dziś, nie mogąc dostosować rolnictwa do standardów Unii Europejskiej. Przeludnienie wsi, rozdrobnienie ziemi, nieefektywne gospodarstwa rolne, niewydajne PGR spowolniły rozwój gospodarczy, powodując permanentny niedobór żywności w PRL. Dobra kultury gromadzone od pokoleń: zabytki, księgozbiory rozszabrowano i zniszczono. Zdewastowano parki i ogrody siedzib ziemskich. Polska poza rogatkami większych miast i murami kościołów na długo stała się kulturową pustynią.
Zbrodnia likwidacji Polskiego Państwa Podziemnego i Armii Krajowej przez komunistów sowieckich i rodzimych po dekadach przemilczeń i kłamstw wychodzi na jaw. Zbrodnię zagłady ziemiaństwa polskiego wciąż okrywa milczenie.
Oprac. na podstawie:
"Reforma rolna 1944 - 1945 czy komunistyczna zbrodnia" PTZ, Poznań 2009, świadectwa zebrał prof. Janusz Gołaski