Nagroda BENEDYKTA POLAKA przyznana. A mury patrzą...
W XII w. Archikolegiacie w Tumie obok Królewskiego Miasta Łęczycy, wręczono Nagrodę Benedykta Polaka. Nagroda ma honorować polskie dokonania eksploracyjne i badawcze na ziemi, w morzu, powietrzu i kosmosie oraz współpracę zagranicznych badaczy z polskimi, a także promować Patrona Nagrody i rolę jaką nasz kraj odegrał w kontaktach międzykulturowych.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Uroczystość odbyła się w 770 lecie wyruszenia poselstwa papieża do chana Mongołów. Uczestnicy tamtej wyprawy, wśród nich franciszkanin Benedykt Polak, zatrzymali się w Archikolegiacie.
12 czerwca 2015 r. zabrzmiał w niej sanskryt i język Majów. Laureatami zostali: prof. Maria Krzysztof Byrski – orientalista indolog oraz prof. Nikolai Grube - niemiecki archeolog, który przyczynił się do rozszyfrowania pisma Majów i stworzył polskim naukowcom możliwość prowadzenia badań w miastach Majów pochłoniętych przez dżunglę Ameryki Środkowej.
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2015 Fot. Marcin Stasiak. PHOTO DESIGN
Archikolegiata Łęczycka w Tumie pod wezwaniem Najświętszej Marii Panny i św. Aleksego, leży dziś w geograficznym środku Polski. Konsekrowana w 1161 r., wraz z grodem Łęczycą stanowiła silny ośrodek państwowości polskiej. Tradycja głosi, że w tym miejscu przed 1000 rokiem św. Wojciech założył benedyktyńskie opactwo. W czasie rozbicia dzielnicowego była miejscem obrad pierwszych polskich sejmów i synodów kościelnych. To tutaj uroczyście zakończyli obchody Tysiąclecia Chrztu Polski kardynałowie: Prymas Polski Stefan Wyszyński oraz Karol Wojtyła – późniejszy papież, święty Jan Paweł II.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Laureaci pierwszej edycji Nagrody Benedykta Polaka: prof. Maria Krzysztof Byrski i prof. Nikolai Grube. Specjalne wyróżnienie otrzymał kajakarz Aleksander Doba – nieobecny w Łęczycy, bowiem w tym samym dniu odbierał w siedzibie National Geographic w Waszyngtonie Tytuł Podróżnika Roku 2015, przyznany w światowym głosowaniu internautów.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Uroczystość w Archikolegiacie poprowadził jej gospodarz, ks. kanonik Paweł Olszewski
wraz z Andrzejem Boruckim, dyrektorem Muzeum Zamku w Łęczycy.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Od lewej: prof. Maria Krzysztof Byrski z żoną Barbarą oraz prof. Nikolai Grube
z tłumaczką - p. Anną Błaszczyk.
Prof. Nikolai Grube, wykładowca na Uniwersytecie w Bonn i USA, historyki sztuki, antropolog, uczestnik misji archeologicznych w dawnych miastach cywilizacji Majów na terenie obecnego Meksyku, Belize, Gwatemali, jest wybitny epigrafikiem, majologiem. Współpracując z polskimi uczelniami wraz z Uniwersytetem Warszawskim założył pierwszy i jedyny na świecie, otwarty dla każdego chętnego internetowy kurs epigrafiki (pisma) Majów, który wykształcił już kilka setek specjalistów.
Laudację na cześć Prof. Nikolaia Grube wygłosił archeolog UW prof. Mariusz Ziółkowski – Wiceprezes Kapituły Nagrody Benedykta Polaka, obecny Prezes Oddziału Polskiego The Explorers Club.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Laudacja na cześć Prof. dr hab. Marii Krzysztofa Byrskiego
z okazji otrzymania Nagrody Benedykta Polaka,
wygłoszona przez Monikę Rogozińską,
(współzałożyciela Kapituły Nagrody)
Podróż, misja, odwaga – to słowa, które charakteryzują Patrona wręczanej dziś Nagrody – Benedykta Polaka.
Jej Laureat – prof. dr hab. Maria Krzysztof Byrski podróżnikiem był od niemowlęctwa, najpierw za sprawą odwagi i misji swoich rodziców.
Urodził się w Wilnie przed II Wojną Światową. Został ochrzczony w Ostrej Bramie. Rodzice, Irena i Tadeusz - aktorzy, z czasem legendarni reżyserzy i pedagodzy teatralni, przyjechali do Wilna do słynnego przed wojną teatru Reduta za jego twórcą Juliuszem Osterwą. Ojciec pracował w wileńskim Polskim Radiu, matka prowadziła Studium Teatralne.
Wybuch II Wojny Światowej zastał wszystkich w Warszawie. Ojciec zarabiał wtedy jako kelner, matka z dziećmi robiła w domu i sprzedawała kiełbasy. W mieszkaniu na Bielanach odbywały się spotkania Biura Informacji Prasowej Armii Krajowej. Kiedy wiosną 1944 r. przyszło do nich Gestapo, rodzina rozproszyła się w ucieczce. Spotkali się wszyscy i doczekali końca wojny w Stoczku Łukowskim na Mazowszu, gdzie matce załatwiono pracę kucharki na koloniach dla dzieci, głównie sierot. Tam Maria Krzysztof zaczął szkolną edukację. Do III klasy chodził już w Kazimierzu nad Wisłą, gdzie rodzice po wojnie organizowali Instytut Artystyczny z warsztatami teatralnymi dla młodzieży. IV klasę przeżył w Sierakówku koło Gostynina, tu obok na Kujawach, w którym rodzice prowadzili Dom Dziecka. Potem uczył się w Warszawie, bo ojciec znowu pracował jakiś czas w radiu.
Rodzice kochali prowincję. Uważali, że ich misją jest tworzenie kultury. Teatr miał być miejscem, gdzie się powinno koncentrować życie kulturalne danej społeczności, szczególnie poza Warszawą. Prowadzili teatry w różnych miastach, więc Maria Krzysztof IX klasę robił w Toruniu, X w Radomiu, XI – maturalną w Kielcach.
Gdy po maturze zastanawiał się czy nie zostać aktorem, ojciec stwierdził:
- Możesz zostać aktorem, ale najpierw trzeba coś umieć.
I wtedy matka westchnęła:
- Ja to zawsze chciałabym pojechać do Indii…
Tak się zaczęło. Poszedł na studia, na indologię Uniwersytetu Warszawskiego.
- Apetyt zaczął się pojawiać w miarę jedzenia – twierdzi Profesor.
Zrobił magisterium. Dzięki kontaktom nawiązanym przez Klub Inteligencji Katolickiej, w którym aktywnie działał i dzięki zbiegowi wielu zdarzeń otrzymał stypendium Fundacji Paderewskiego w Stanach Zjednoczonych dla obywatela PRL na wyjazd do Indii w latach 1961-1966. Na uniwersytecie w starożytnym Benares nad Gangesem, obecnym Waranasi, obronił doktorat. Po powrocie do Polski związał się z Uniwersytetem Warszawskim.
W latach 1971-73 wyjechał do Indii, żeby na Uniwersytecie w Delhi uczyć polskiego i zbierać materiały do habilitacji. Uczenie polskiego wynikało wówczas z umowy państwowej, a nie zainteresowania Hindusów Polską, wiec było dużym pionierskim wyzwaniem.
Żona Barbara (obecna tu) także absolwentka indologii Uniwersytetu Warszawskiego, pojechała z mężem i… stypendium doktoranckim. Jak obydwoje mówią, napisała w Dehli dwa wielkie rozdziały: pierwszy nosił tytuł Łukasz, a drugi Mateusz – ich synowie.
Dr Byrski habilitował się na Uniwersytecie Warszawskim w 1978 r. Dwa lata później współtworzył na Uniwersytecie Niezależny Samorządny Związek Zawodowy „Solidarność”. W stanie wojennym był członkiem podziemnej Komisji Uczelnianej NSZZ „Solidarność”. Za prezydentury Lecha Wałęsy został radcą Ambasady RP w Dehli, a następnie polskim ambasadorem w Indiach akredytowanym także w Nepalu i Sri Lance w latach 1993-1996.
Profesor Byrski był dyrektorem Instytutu Orientalistycznego Uniwersytetu Warszawskiego, członkiem Senatu tej uczelni. Prowadził i prowadzi badania nad kulturą indyjską, językiem i literaturą sanskrycką oraz językiem hindi w Katedrze Azji Południowej Wydziału Orientalistycznego. W Collegium Civitas wykłada cywilizację indyjską.
Przełożył z sanskrytu na język polski „Manusmryti, czyli Traktat o zacności” i „Kamasutra, czyli Traktat o Miłowaniu” – dotyczące dwóch z trzech sfer egzystencji ludzkiej według filozofii starożytnych Indii.
Jest członkiem Towarzystwa Naukowego Warszawskiego, Komitetu Nauk o Kulturze Polskiej Akademii Nauk. Otrzymał Złoty Krzyż Zasługi i Krzyż Oficerski Orderu Odrodzenia Polski
Jako członek honorowy Klubu Inteligencji Katolickiej należy do kapituły Nagrody „PONTIFICI – Budowniczemu Mostów” przyznawanej „za zasługi w szerzeniu wartości dobra wspólnego, dialogu i poświecenia na rzecz bliźnich”. Dziś sam otrzyma Nagrodę Benedykta Polaka, przyznaną za przerzucanie mostów miedzy kulturami.
W Indiach spędził 14 lat. Spotkanie z hinduizmem uważa za najważniejszą przygodę swego życia.
- Dla mnie Indie są takim krajem jak mój własny - deklaruje. - Czuję się tam dokładnie tak jak u siebie.
Koledzy na uniwersytecie w Dehli łatwo wytłumaczyli sobie to wtopienie Profesora w Indie. Uznali, że w poprzednim życiu musiał być Hindusem.
Profesor Byrski w ludziach najbardziej ceni otwartość, jaką charakteryzują się, jego zdaniem, Hindusi, gotowość do szczerego spotkania z drugim człowiekiem oraz życzliwość. Kiedy kogoś pozytywnie charakteryzuje, to w rozmowie najczęściej słyszałam określenie: to człowiek przyzwoity.
Uważa, że dzięki Indiom się określił.
- Czuję się w 100% Europejczykiem dzięki Indiom - powiedział. - Czy kocham Indie? Nie, tu po prostu chodzi o miłość bliźniego.
Po prostu…
To podejście z szacunkiem do człowieka z innej kultury, działanie, którego motorem jest ciekawość i dzielenie się uzyskaną wiedzą z innymi, charakteryzuje pokolenia polskich eksploratorów - odkrywców świata, począwszy od Patrona wręczanej dziś Nagrody.
- Plurimos Annos! Profesorze.
Archikolegiata w Tumie, 12 czerwca 2015 roku
Fot. zamek.leczyca.pl
Romańska Archikolegiata obdarzona jest wspaniałą akustyką.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Przepięknie zabrzmiał tu chór zespołu muzyki dawnej LIQUESCENTES, specjalizujący się w wykonywaniu chorału gregoriańskiego, utworów średniowiecznych i renesansowych.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Zespół Reprezentacyjny Sygnalistów Myśliwskich HUBERTUSY ze Świnic Warckich
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Laureaci wraz z Kapitułą Nagrody Benedykta Polaka i gospodarzem Archikolegiaty –
ks. kanonikiem Pawłem Olszewskim. Kapitułę tworzą przedstawiciele
Oddziału Polskiego The Explorers Club (inicjatora Nagrody), Miasta Łęczycy,
Starostwa Łęczycy i Towarzystwa Naukowego Warszawskiego.
Na koniec uroczystości odbyło się pożegnanie ks. kanonika Pawła Olszewskiego, który w ciągu 15 lat swego probostwa w Archikolegiacie przeprowadził w niej wielkie prace renowacyjne (po wojnie w środku zniszczonej świątyni rosły drzewa). Skupił grono osób zafascynowanych rangą historyczną i zabytkową Archikolegiaty. Przywrócił jej blask. Ks. Paweł Olszewski od 1 lipca 2015 r. zostanie proboszczem w warownym kościele parafialnym w Brochowie, w którym wzięli ślub rodzice Fryderyka Chopina i gdzie ochrzcili syna.
Fot. Przemysław Marynowski/Urząd Miasta w Łęczycy
Uroczysty bankiet po wręczeniu Nagrody odbył się na dziedzińcu Zamku w Łęczycy – siedzibie Muzeum. Zrujnowany XIV w. zamek został odrestaurowany po ostatniej wojnie.
* * *
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2015
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2015
Fot. z prawej – Ratusz w Łęczycy ufundowany przez króla Stanisława Augusta Poniatowskiego, zaprojektowany przez nadwornego architekta Jakuba Kubickiego - absolwenta kolegium jezuickiego,
twórcy m. in. Belwederu i Arkad Zamku Królewskiego w Warszawie
Liczące ok. 15 tys. mieszkańców Królewskie Miasto Łęczyca ma jeden z najwyższych w Polsce wskaźników wyższego wykształcenia. Dziś, tak jak w całym kraju, po likwidacji państwowych zakładów wiele osób emigruje w poszukiwaniu pracy. Jest miastem jakby zapomnianym choć urządzano tu Jarmarki Benedykta Polaka, odbywa się Międzynarodowy Turniej Rycerski, festiwal Animacji Filmowych Boruta Fest czy. Nawet pamięć o Diable Borucie o wyglądzie szlachcica z sumiastymi wąsami, pilnującego skarbu w podziemia zamku, jakby przygasła, choć niegdyś był bohaterem bajek, wierszy, dramatu i sztuki wszelakiej.
Rejon jest ciekawym historycznie, turystycznie. Powstały między VI - VIII w. pierwszy gród łęczycki, ukryty jest dziś ze swą drewnianą palisadą pod okrągłym wałem ziemi obok Archikolegiaty. W XII w. był głównym grodem księcia Bolesława Krzywoustego. Łęczycę wspominał w XII w. Gall Anonim i arabski geograf Al-Idrisi. Gród zniszczyli Krzyżacy, sprowadzeni na polskie ziemie przez księcia Konrada I Mazowieckiego, tego samego, który uposażył w cenne dary misję Benedykta Polaka. Powstała tam wioska Tum, a gród na miejsce obecnego miasta parę kilometrów dalej przeniósł w XIV w. król Kazimierz Wielki i wybudował zamek. Z tej warowni Król Władysław Jagiełło wypowiedział wojnę Krzyżakom i tu z nimi zawarł pokój. W czasie europejskiej Wojny Trzydziestoletniej na zamku w Łęczycy mieszkała Matka Królów – żona króla Kazimierza Jagiellończyka, królowa Elżbieta Rakuszanka (Habsburg). Renesansowy władca Zygmunt Stary podarował w prezencie ślubnym Łęczyce, niczym klejnot, swej włoskiej żonie, królowej Bonie.
Tutejsi posłowie zapisali się w historii Polski nie zgadzając się na zatwierdzenie I rozbioru Rzeczpospolitej - stanęli u boku Tadeusza Reytana na Sejmie Rozbiorowym w 1773 r. Niespełna dwie dekady później ratowali państwo wspierając uchwalenie nowatorskiej Konstytucji 3 Maja. To na rynku w Łęczycy jej współtwórca ks. kanonik Hugo Kołłątaj wygłosił mowę w obronie praw Żydów. W tutejszej synagodze pracował wybitny talmudysta rabin Malbim Meir Weiser. W XIX w. w miejscowym teatrze aktorem był Władysław Reymont – przyszły Noblista literacki...
Miasto i jego zabytki, przechodziło typowe dla losów Polski dzieje.
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2015
Barokowy Kościół OO. Bernardynów (Franciszkanów) pw. Niepokalanego Poczęcia Najświętszej Marii Panny. Złupili i zniszczyli go Szwedzi po inwazji na Polskę w 1655 r. Zakonnicy go odbudowali. Za wspieranie niepodległościowego Powstania Styczniowego 1864 r. car ukarał zakonników kasatą klasztoru. W okresie międzywojennym przyszli tu jezuici. Wygnani oo. Bernardyni wrócili tu dopiero po II Wojnie Światowej. Odnawiają klasztor.
Symboliczne są losy Klasztoru OO. Dominikanów zamienionego na więzienie. W ciągu 200 lat nikomu nie udało się z niego uciec.
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2014
Dominikanom klasztor ufundował tu w 1297 r. książę Władysław Łokietek - przyszły król Polski. Jego syn, król Kazimierz Wielki, wznosząc nieopodal zamek, otoczył miasto murami. Z czasem klasztor stal się częścią fortyfikacji. Po I rozbiorze Polski w 1772 r. tereny te zagarnęły Prusy. Władze dokonały kasaty klasztoru, zamieniając go w więzienie. Funkcjonowało przez 200 lat, aż do naszych czasów. Zmieniali się okupanci. Po klęsce Napoleona rządzili tu Rosjanie do I Wojny Światowej, podczas II Wojny Światowej Niemcy.
W PRL więzienie należało do najcięższych w kraju. Zimą 1981 r., po ogłoszeniu stanu wojennego, komuniści więzili tu działaczy Solidarności …
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2014
W nieczynnym dziś więzieniu zostawiono na pamiątkę celę z oryginalnym wyposażeniem.
W takich warunkach władze PRL przetrzymywały bezprawnie więźniów politycznych: swoich rodaków, ludzi Solidarności.
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2014
Cela zbiorowa, w której przetrzymywano ok. 50 więźniów na rozłożonych na podłodze siennikach. Ze ścian patrzą królowie polscy i bohaterowie narodowi…
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2014
Więzienie bywa obecnie scenografią dla filmowców („Vabank” Juliusza Machulskiego, „Papusza” Krzysztofa i Joanny Krauze) i plenerenm dla różnej specjalnosci artystów.
Łęczyca szuka dla budynków więziennych inwestora. Nie jest to proste: spod tynku wyzierają polichromie i cegła gotycka.
Fot. Monika Rogozińska, marzec 2014
Wizyta w więzieniu w Łęczycy powinna wejść do programów szkolnych.
Za potężnymi murami i pasiastą bramą ukrywa się żywa lekcja historii…